Skoro ostatnio oberwało się kierowcom transportu medycznego (wtrąt "Nitro" - polecam) czas rzucić się za Wielką Wodę - w tematyce bądź co bądź jednak chemicznie zbliżonej.
Dygresja:
Dygresję mogą pominąć wszyscy Ci, którzy oczekują na premierę Nitro 2:)
Jak to drzewiej bywało pewna część artykułów w portalach internetowych zaczynała się od słów "Amerykańscy uczeni odkryli..." lub "Jak donoszą amerykańscy naukowcy...", co wzbudzało ogólną niechęć polskiego świata nauki do obrzydliwie bogatych kapitalistów. W chwili obecnej bardziej nienawidzimy komunistów - dominacja Chin w świecie odkryć naukowych jest coraz bardziej widoczna. I nie ma się co dziwić - ileż można produkować Ai-Fony sprzedawane w hurcie po 17 eurocentów, skoro za równowartość kontenera Ai-Fonów zespół geniuszy z jednego z 583 chińskich uniwersytetów może wypracować Nobla...
Koniec dygresji
Jako że jednak jestem konserwatystą, pozostanę przy starych regułach :)
Jak podają Amerykańscy Badacze* warto pijać Czerwonego Byka w trakcie wydłużonych tras. Cały ten chemiczny majdan, oparty od kofeinę, taurynę, inozytol, niacynę oraz tuzin innych substancji rodem nieomal z tablicy Mendelejewa, zdaje się jednak działać - według Jankesów, ma się rozumieć.
Otóż zupełnie zdrowa i przeciętna grupa Jankesów zasiadła (w symulatorach) za kierownicami jankeskich krążowników szos i w trakcie przerwy po dwugodzinnej przejażdżce wypiła po jankeskim Czerwonym Byku. Zupełnie zdrowa i przeciętna grupa kontrolna w tym samym czasie uraczyła się Placebo (chiński odpowiednik Czerwonego Byka? Hmmm...).
I cóż się okazało?
- pijący w trakcie przerwy wypoczynkowej Czerwonego Byka (RB) w 3 i 4 godzinie dalszej podróży po bezkresach jankeskiego wirtualnego świata utrzymywali swoje wirtualne jankeskie krążowniki w osi pasa jezdni. Byli więc "Prości". Amplituda odchyleń od osi pasa jezdni była niższa aniżeli w przypadku uczestników próbujących Napoju Energetycznego Placebo. Różnica wyniosła 2 cale - oczywiście na korzyść Jankesów raczących się RB. Dużo to? Mało? Różnica żadna, choć z drugiej strony dwucalowa wartość pozwala ocalić lusterko boczne... W takim Lambo to równowartość kilkunastu rocznych pensji chińskiego naukowca i kwota niewyobrażalna dla polskiego...
- Ci sami pobudzeni kofeiną i wyciszeni inozytolem Jankesi utrzymywali stałą prędkość przelotową. Byli więc stabilnie "Szybcy". Tempomat zdaje się być zbędny. Grupa kontrolna jechała tempem mniej równomiernym. A jak wiemy z innych badań (o tym przy okazji kolejnego wtrętu) bezpieczny kierowca to kierowca jadący swoim równym tempem - niezależnie od tego, czy przekracza prędkość, czy też trzyma się unormowań kodeksowych. Plus dla RB ;)
- Subiektywne oceny zmęczenia i senności, jakości wykonania zadania testowego i wysiłku mentalnego włożonego w całą zabawę na jankeskich symulatorach również wskazują na pozytywny wpływ RB. ogólny poziom szczęścia w grupie odurzonej chemiczną kofeiną zdawał się nie mieć górnego pułapu. Ale są to jedynie subiektywy, a do wyrażania subiektywnych opinii ma prawo jedynie autor bloga ;)
Do rzeczy: warto spróbować pobudzić się napojem energetycznym w trasie.
Wiemy jednak, że:
- jeśli kierowca jest już zmęczony to będzie zmęczony dalej i basta - nawet jeśli będzie chłeptał RB jak Pies Pankracy wodę z michy.
- jeśli kierowca nagminnie raczy się kawą i napojami energetycznymi, czyniąc z tego styl życia, bycia i tycia to wartość stymulacyjna kofeiny na trasie spada (tachyfilaksja)
- jeśli przesadzi jednorazowo - uzyska efekt odwrotny od oczekiwanego (zatrucie kofeiną)...
- ... ale przynajmniej częściej się będzie zatrzymywał przy krzaczorach (kawa jest diuretykiem) - wartość dodana w gratisie :)
- lepszy efekt (ze względu na zmęczenie sensoryczne, a nie fizyczne - mylimy pojęcia siedząc za kierownicą) uzyska kierowca ratujący się napojem izotonicznym, niż ten spijający "energetyki". A najlepiej przygotować sobie swój własny napitek wzmacniający ciało i umysł - zbilansować zimną mineralkę, sok z cytryny, odrobinę miodu i włala - magiczny napój Panoramixa gotowy ;) Nie mówiąc o dwóch kostkach gorzkiej czekolady, czy batoniku zbożowym, które to najlepsze sprzedawane są w niemieckim dyskoncie o nazwie zaczynającej się i kończącej na "L".
Do następnego wtrętu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz