czwartek, 31 października 2013

Lump w aucie

Moja młodsza koleżanka po fachu - Jessica Mercedes - podzieliła się ostatnio wrażeniami z jazdy najmniejszym Nissanem. Właściwości trakcyjne, potencjalne słabe punkty modelu, czas wymiany sprzęgła, trwałość żarówek i takie tam różne przemyślenia... Raczej standard w kobiecej ocenie samochodów.

 >>Szczegóły rozważań Koleżanki tutaj można przejrzeć :)<<

Poczułem się więc w obowiązku nawiązania do blogowej pasji Jess! Sam odkryłem dobrodziejstwo zwielokrotnionych zakupów i część z mojej garderoby dubluję przy zakupie. A czasem nawet potrajam.

Ostatnio kupiłem sobie trzy takie same koszule - dzięki temu mam trzy razy więcej tego, co mi się podoba i trzy razy więcej modowego świętego spokoju :)


Co to znaczy "modowy"? Przymiotnik odnoszący się do mody to "modny"... Czy, wobec tego, "autowy" odnosi się do motoryzacji?

Serdeczne pozdrowienia dla modowych (?) ludzi :)

P.S. Gwoli ścisłości - cenię sobie Panią Jess Mercedes Kirschner - za poszukiwanie allostazy, pasję i pomysł na siebie

środa, 30 października 2013

Nitro

Ho ho ho! Treściwie i z przytupem dziś...

Kierowcy pijający kawę, herbatę oraz jedzący w trakcie prowadzenia pojazdów są bardziej agresywni za kierownicą (nie mylić z kierowcą-kobietą - patrz wtręt pt. "Kierownica") niż kierowcy jeżdżący o suchym pysku. Czy agresja zależy więc od kajzerki z Biedronki i pasztetowej z Carrefoura? Być tak nie powinno - wszak rodak głodny to rodak zły. Ale nie wspomina się w mądrościach ludowych o rodaku konsumującym...

Pownioskujmy inaczej: Ci agresywni częściej pijają gorące napoje i raczą się zakąskami. Dobre, czyż nie?

Cóż jeszcze? Kierowcy wrogo nastawieni do otoczenia istotnie częściej korzystają z telefonów komórkowych bez free-hand-set'ów. Badania polskie i do tego moje własne (Cybulski M, Wybrane uwarunkowania zachowań ryzykownych dla zdrowia u kierowców na przykładzie transportu sanitarnego w województwie wielkopolskim, Poznań 2012).


Oczywiście można mieć pewne zastrzeżenia do wniosków - gdyż ponieważ badania przeprowadzone były na kierowcach ambulansów, a nie na populacji ogólnej. Ale za to dotyczą ich prywatnych przejazdów ;) Noooo, ale blog też nie jest do końca poważnym przedsięwzięciem ;)

Wniosek na dziś: agresja i agresywność z kofeiną, mimo wszystko, lepsze niż NOS :)

Szerokości :]

wtorek, 29 października 2013

Kierownica

Kierownica jest żeńskim odpowiednikiem kierowcy. Kierownicom również należy się odrobina słodyczy :) Ależ proszę bardzo: według obserwacji własnych i opublikowanych badań "baba za kierownicą" równie często jest kobietą, jak i mężczyzną. Albo inaczej rzecz ujmując kierownice prowadzą równie męsko, co nosiciele slipów. Upada więc kolejny mit.

Według całkiem świeżych danych francuskich (Nallet N., Bernard M., Gadegbeku B., Supernant K., Chiron M.: Who takes driving licence point recovery courses in France? Comparison between course-takers and ordinary drivers. Transportation Research Part F 2010; 13:92-105) kobiety wciąż stanowią mniejszość na kursach reedukacyjnych, niemniej jednak nadrabiają jakością ;) Pod względem cech osobowości kierownice nie różnią się od kierowców - w obydwu grupach na kursach dominują neurotyczni (czyli niezrównoważeni emocjonalnie) ekstrawertycy. Czyli kto? Czyli temperamentalni cholerycy, jeśli posłużyć się typologią Hipokratesa-Galena. Francuskie kursantki spędzają w samochodach średnio 90 minut dziennie, są lepiej wykształcone od kursantów z wąsami, częściej pełnią funkcje menedżerskie i kierownicze (kierownica-kierownik? Hmm...), a także oceniają siebie, jako lubujące się w ryzykowaniu :) Dodatkowo traktują samochód jako część biura i najczęściej podróżują same. Po męsku, nie ma co...

Ad rem więc: to drogowa maskulinizacja czyni kierownice niebezpiecznymi :) Tylko czy to wciąż są te same "baby za kierownicą"?.

(Założeniem autorskim jest prezentacja własnej, często zwichrowanej, wizji drogowej rzeczywistości. Autor daleki jest od uprzedmiatawiania kogokolwiek - niezależnie od podziałów płciowych i nie życzy sobie żadnych genderowo-feministycznych komentarzy. Janusza Korwina-Mikke sobie cenię, ale akurat nie za stosunek do płci dużo piękniejszej ;) No i licentia poetica rulez)

Luz na sworzniu w e34

Nieszczęścia chodzą (jeżdżą?) parami... Gdzie można spotkać bigoreksję wraz z tanoreksją? W BMW e34 ;)

Zapłon

Bez zbędnego owijania. Interesuje mnie tematyka transportowa, a uściślając bezpieczeństwo drogowe zależące od człowieka za kierownicą. Wiem, wiem - nie da się sprowadzić tematyki do czynnika ludzkiego, stąd też wrzutka ze zmiennymi w poprzednim poście.

Mniej lub bardziej luzacko podzielę się swoimi hipotezami, przemyśleniami i dokonaniami z obszaru BRD. Miewam tendencję do bełkotania po naukowemu, stąd też proszę o feedback, jeśli będę mało czytelny ;)

Na początek genialny wniosek. O Poznańczykach. Jak jeździmy? Zbyt szybko i zbyt mało dynamicznie jednocześnie.

Dowód? Mały wtręt z poznańskich ulic: ruszamy wszyscy na zielonym z ronda Nowaka-Jeziorańskiego. W każdym głupawym podręczniku eco-drivingu stoi: jak najszybciej osiągnij maxymalną dozwoloną (ma się rozumieć ;)) prędkość podróżną. Tymczasem - nawykiem taksówkarskim po zapaleniu się zielonego powoli odkładamy wykałaczki, telefony, zapalniczki, ściągamy dłoń ze szczerozłotym tombakowym łańcuchem z kolana "lalki", szukamy "jedynki" i już w 4 sekundy po zapaleniu się zielonego ruszamy. Wiadomix, czas to pieniądz. No dobra, różne typy temperamentalne za kierownicami są, nie da się ukryć. Jakimś cudem zawsze jestem pierwszy spod świateł, choć mocy w dizelu mam tyle, co skuter chińskiej produkcji (50kW - smak emocji - szczególnie przy wyprzedzaniu na trasie, nie ma co...). Ale co interesujące, tuż przed dojazdem do kolejnych świateł - w okolicach setnego metra przed światłami - wszystkie te ospałe kotlety dłubiące w zębach uprzednio na zielonym wyprzedzają mnie z dzikim pędem w swoich lanosach, służbowych fabiach z LPG i innych plastikowych wytworach współczesnej motoryzacji. No i zaczyna się nerwowe hamowanie. No na światłach trzeba być pierwszym. Ba. Po to, aby zaspać na kolejnej zmianie i znów testować hamulce przed kolejnym skrzyżowaniem. Niemiecki ADAC powinien publikować testy hamulców w oparciu o testy przed polskimi skrzyżowaniami :]

A więc jeździmy zbyt szybko i zbyt mało dynamicznie. I bez głowy najczęściej... Z drugiej strony, jak mawiał idol czerwonej młodzieży - prawdziwego drogowego kotleta poznasz nie po tym, jak zaczyna, tylko po tym jak kończy. Tutaj z piskiem najtańszych klocków hamulcowych...

P.S. Nie twierdzę, że eco-driving jest rozwiązaniem wszelakich bolączek. Ale zdrowy rozsądek na pewno to ułatwia...

Rozrusznik

Od lat staram się rozwikłać jedną i tą samą zagadkę. Szukam zmiennych zależnych, niezależnych i zakłócających. I feruję wyroki. I wywieram wpływ. Oraz kreuję.

Odnoszę jednak czasami wrażenie, że chcę zamknąć w słoiku cały wiatr hulający nad autostradą. Czyli jednak nie rozwikłam zagadki. Ale poszukiwania zmiennych, ferowania wyroków i kreowania i poczucia sprawstwa nikt mi nie odbierze.

Kim jestem i co mnie tu sprowadza? Jestem jak Gumowa Kaczka - z jednej strony oraz Szeryf Wallace - z drugiej (nie znacie postaci? Obejrzyjcie "Konwój"). Z jednej strony wolny człowiek, mentalny anarchista, dewiant społeczny mieszczący się w normach ilościowych i człowiek idący pod prąd, z drugiej - dbający  o ład i porządek i zmierzający do uporządkowania bałaganu. Burząc ład Gumową Kaczką można doprowadzić do wykreowania ładu nowego - tego "szeryfowego".

O czym więc będziemy mówić? O tym, co się dzieje na asfalcie.